O autorce

(Po pierwsze, ostrzegam Cię, czytelniku, że nie potrafię i nie lubię pisać o sobie, więc nie zrażaj się po przeczytaniu tego do całego mojego bloga. Postaraj się zapomnieć o tym, co tu przeczytałeś, w porządku?)

Nazywam się... Annie Lynch. Nie będę wam zdradzała mojego imienia, bo nikt do mnie tak nie mówi. Powiem tylko: kto szuka, ten znajdzie!
Jeszcze raz: mam piętnaście lat, duszę artystki, miłość do książek, najlepszą na świecie Julitkę, dwie młodsze siostry, a więc i anielską cierpliwość. Na codzień uczę się w gimnazjum, rysuję, piszę (chyba to widać), śpiewam, tańczę, przede wszystkim myślę. Możecie sobie pomyśleć, co chcecie. Ja najbardziej lubię myśleć, wyobrażać sobie. To moje największe hobby. 
Skąd wziął się mój pseudonim?
Do imienia Annie się przywiązałam. J. K. Rowling dedykuje jakiejś Annie "Insygnia Śmierci", moja mama ma na imię Anna, w "IŚ" pojawia się postać Annie Cresta, z którą się identyfikuję, jest też "Ania z Zielonego Wzgórza"... i wiele, wiele więcej drobnostek, które skłoniły mnie do przyjęcia tego imienia. Nie wierzę w przypadki. 
Żeby wam siebie szybko opisać, porównam się do książkowych bohaterów. 
Z wyglądu jestem bardzo podobna do Leny z "Delirium", albo i do Parvati Patil z "HP". Z charakteru mogłabym być Alicją z Krainy Czarów, Momo (M. Ende), albo i inną totalną świruską, patrząc oczami społeczeństwa. Tak czasem na mnie patrzą, z totalnym zdziwieniem oglądają moje baleriny w żółtozieloną kratę połączone ze skarpetami w wielobarwne paski. Albo kiedy odpowiem na pytanie nauczyciela, kiedy inni nie wiedzieli nawet, o czym mówi. Czasem patrzą też z taką... nostalgią i znudzeniem, kiedy ze słowami "wiedziałem" czy "jak zwykle" obserwują, jak podchodzę do biurka nauczyciela i odbieram test z wielką czerwoną szóstką w rogu. 
Taka jestem, nie nazywajcie mnie kujonem. Nie uczę się w domu, wolę przeczytać coś z fantastyki, niż chłonąć podręcznik na pamięć. Przyjaciółki mówią mi, że chciałyby tak jak ja, nie uczyć się, a być najlepszą. Ja tam nie uważam, żeby to było dobre. Nie potrafię się przez to uczyć, nie wiem jak. Co, mam usiąść z książką w rękach i czytać? Przecież ja to wiem już wszystko z lekcji. Po co mam to powtarzać po raz drugi. To bez sensu.
Wierzcie mi lub nie, tak ze mną jest. Nie dostaniecie dowodu, niby jak?
Nie lubię tego. Cholernie się wyróżniam. Wolałabym nie. Czasem chciałabym być kimś zupełnie innym. Przestać się wymądrzać. Nie być tak dumna. Stąpać twardo po ziemi.
Ale taka nie jestem i nigdy nie będę.
Mogę wam jeszcze kilka rzeczy zdradzić, ale już nie wiem, co byście chcieli wiedzieć. Jak coś, to pytajcie, a z chęcią coś wam opowiem. Życie jest ciekawe, jest jak dobra książka, która cały czas jest pisana. To życie pisze najlepsze scenariusze. Może kiedyś opiszę swoją historię. Jeśli tak zrobię, to będziecie o tym wiedzieli pierwsi, spokojnie.

Kocham Was! A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz