środa, 29 lipca 2015

Prolog

Os­ta­tecznie czym jest nadzieja? 
Bez­silnym bun­tem prze­ciw roz­paczy.

Z mroku wyłoniła się niewysoka kobieta w czarnej pelerynie. Twarz miała skrytą w cieniu kaptura. Rozejrzała się nerwowo i szybkim krokiem przemierzyła dziedziniec. Niosła przytulone do piersi zawiniątko. 
Stanęła przed prostymi drzwiami i zastukała w nie nerwowo według ustalonego rytmu. Usłyszała dźwięk odsuwanej zasuwki. Po chwili zobaczyła mężczyznę z włosami do ramion i lekkim zarostem. Na widok znajomej twarzy kąciki jej ust delikatnie powędrowały w górę.
Ponieważ ktoś mógł nasłuchiwać, kobieta weszła w milczeniu do środka. Dopiero, gdy jej przyjaciel zamknął drzwi, ściągnęła z głowy kaptur.
Trudno nawet było nazwać ją kobietą. Dziewczyna miała ledwo skończone osiemnaście lat. Na jej twarzy malowała się za to taka waleczność, jaka cechuje doświadczonych przez los żołnierzy, a nie nastolatki.
Rozejrzała się po pokoju, przypominającym bardziej celę mnicha. Widać było, że mężczyzna próbował zmienić wystrój. Prócz żeliwnego łóżka z białą pościelą w pokoju znajdował się mały, dębowy stolik z dwoma krzesłami, półka na książki i szafa. Babciny dywan i naprawdę paskudny, kremowy obrus z frędzlami był świadectwem wątpliwego gustu rezydenta.
– Eusebiusie Drake – przywitała krótko, ale ciepłym tonem przyjaciela.
– Usiądź, Daisy. Przepraszam, ale co tu robisz? Nie spodziewałem się, że w obecnej sytuacji się u mnie zjawisz. Zaczynam martwić się o twoje zdrowie psychiczne, droga przyjaciółko – powiedział i wzorem Daisy usiadł na jednym z dwóch prostych krzeseł. Oparł dłonie na stole i splótł palce. 
Daisy przewróciła oczami.
– Zabawny, jak zawsze. Dość żartów, Drake. Sytuacja jest poważna.
– Och, naprawdę? – W głosie mężczyzny słyszalna była ironia. – Myślałem, że twoja siostrzyczka tylko się wygłupia. 
– Drake – przerwała mu nagle ostrym tonem. 
– Co tu robisz, Daisy? Wiesz, że nie powinnaś przychodzić. To zbyt niebezpieczne.
– Zasłanianie się niebezpieczeństwem to słabość. Musiałam przyjść. Czyżbyś nie zauważył? Drake, czy naprawdę nie wiesz, co tu robię? 
– Wiem – wymruczał mężczyzna i spuścił wzrok. – Dalej, pochwal się wspaniałymi wieściami.
– Mam córkę – powiedziała, jak gdyby nigdy nic. Odsłoniła rąbek zawiniątka i Drake'owi ukazała się różowa, pomarszczona twarzyczka smacznie śpiącego niemowlaka. – Rosie, poznaj wujka Drake'a.
– Ma na imię Rosie?
– Primrose.
Drake pokręcił z niedowierzaniem głową.
– Dałaś jej imię na modłę rodziny królewskiej. Chyba żartujesz. Nie wierzyłem, że to zrobisz. I po co tutaj przyszłaś? Wiesz, że jeśli Jasmine się o niej dowie, ona umrze! A razem z małą zginie Andrew. Czy naprawdę, nie mogłaś wysłać mi zwyczajnego listu? 
– Drake...
– Oczywiście, cieszę się waszym szczęściem – ciągnął mężczyzna, nie zważając na protesty Daisy. – Ale po co przychodziłaś? Chcesz, aby wszystko, co tyle czasu planowaliśmy, legło w gruzach?
– Drake – powtórzyła władczym tonem i wzięła głęboki oddech. – Nie jestem głupia. Przyszłam tutaj, bo jesteś mi potrzebny. Potrzebuję pomocy. Wiesz, o co chodzi, prawda?
– Mam szczerą nadzieję, że nie. Jak wiesz, moje myśli z reguły zakładają pesymistyczną wersję.
– Primrose nie jest zwyczajnym dzieckiem. Kiedy tylko się urodziła, spostrzegłam to. Miałam wizję. Jesteś znawcą tego tematu jak nikt inny, Drake. Od dawna interesuje cię Przepowiednia, prawda? 
– Tak. Twoja mała księżniczka jest, najwidoczniej, ostatnim elementem – stwierdził w zamyśleniu i spojrzał na dziecięce usteczka, tworzące kółeczko.
– Ostatnim?! – podniosła głos Daisy. – Drake, myślałam, że nie masz przede mną tajemnic.
– Teraz już nie. Zrozum, nie mogłem ci powiedzieć, dopóki ostatnia z Czwórki nie przyszła na świat. Jasmine mogłaby się czegoś dowiedzieć. Musiałem zachować ostrożność, nie dla siebie, ale dla tych maluchów – powiedział Drake.
– Ostatnia z Czwórki – szepnęła, zakrywając dłońmi usta.
– Ostatnia, lecz najpotężniejsza. Dziedziczka tronu Obserwatorów. Prawdziwie królewska krew. Twoja córka, Daisy. Następczyni przywódczyni rebelii...
– Nie. Nie, ona musi być bezpieczna. Zrobię wszystko, żeby przeżyła. Nałóż zaklęcia, Drake. Jasmine nie może się dowiedzieć. Zabiłaby ją po trzykroć: po pierwsze, Rosie jest półkrwi. Po drugie, bo to moja córka. I po trzecie, przez jej przeznaczenie.
– Masz rację. Primrose jest najbardziej niepożądaną osobą dla władz. Musisz ją ukryć. Nie możesz jej widywać.
Daisy przyjęła słowa Drake'a jak wyrok.
– Zrobię tak, jak mówisz. Jej życie jest dla mnie najważniejsze.
Po godzinie kobieta i maleńka dziewczynka wyszły pod osłoną nocy. Czynienie tak potężnego zaklęcia było bardzo wyczerpujące, więc Drake padł na posłanie i splótł ręce pod głową. 
– Zobaczymy, co z ciebie wyrośnie, Rosie – wymamrotał pod nosem. – Zobaczymy...



Cześć wszystkim, oto, wszem i wobec, prezentuję Wam prolog!!! Ta-daaam!  
Ci, którzy czytali "Fear is a poison..." wcześniej, zauważyli, że nieco zmieniła się forma prologu. Powiem bez ogródek: zmieniło się wszystko, co mogło się zmienić, prócz wydarzeń i bohaterów. Mam tylko nadzieję, że na lepsze.
No więc, ekhem, mam nadzieję, że się spodobało i czekacie na więcej.
Jeśli tak, to skomentujcie. Jeśli nie... to też skomentujcie ;). 
Nowy rozdział pojawi się niedługo. 
Buziaki, A. 

2 komentarze:

  1. Ostatnio coś zaczynam czytywać blogi z fantastyką. Nie lubię fantastyki, ale przymierzam się go paru książek o takiej tematyce i próbuję się wciągnąć.
    Stylem trochę przypominasz mi Angie Sage. To komplement, bo jej książki mi się podobały. :D A przynajmniej te 2, które przeczytałam, bo resztę sobie darowałam.
    Historia zapowiada się ciekawie. Mam tylko nadzieję, że mimo swojej ultra ważnej roli Primrose nie wyrośnie na irytującą, najlepszą itd. zbawczynię świata, bo niestety to często się zdarza przy takich postaciach. Ale tutaj mam dobre przeczucia. :)
    Podoba mi się postać Drake'a, jest taki rzeczowy, trochę oschły, widać, że zna życie, a mimo tej pozornej gruboskórności widać, że bardzo zależy mu na Daisy i zrobi wszystko, żeby jej pomóc. Sama Daisy też jest w porządku, chociaż nie wiem dlaczego od razu spodobała mi się postać jej siostry. :D Jej samej jeszcze co prawda nie było, ale po pierwsze ma cudowne imię, a po drugie lubię takie złe postaci. :D
    Właściwie to nie mogę więcej napisać, bo po prologach zawsze mam pustkę w głowie. Zostawiam komentarz na znak, że przeczytałam, podobało mi się i wrócę na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyszukany komplement, porównanie do znanej autorki bardzo mi schlebia :). Tak, chociaż to niepoprawne faworyzować swoje postaci, bo czasem mam wrażenie, że to jak wybieranie spośród własnych dzieci, to gdybym chciała kogoś z nich spotkać w prawdziwym życiu, byłby to pewnie Drake. Cieszę się, że jego osoba przypadła ci do gustu, bo odegra ważną rolę w fabule.
      Pozdrawiam, na pewno zajrzę w wolnej chwili ;).
      A.

      Usuń